Kozioł miał szczęście w nieszczęściu, że żył w Szczyrku, ponieważ miasto dzwoni do Mysikrólika gdy cierpi dzikie zwierzę. Ciągle ograniczamy tym zwierzętom przestrzeń do życia, więc chyba jesteśmy im winni pomoc gdy takiej potrzebują. Kozioł miał rany po ataku drapieżnika. Do tych ran muchy złożyły jajeczka i błyskawicznie prawie cały zwierzak był zjadany żywcem przez „białe robaki”. Sporo czasu zajęło oczyszczenie żerujących pod sierścią robali.
Walczymy, chociaż rokowania są niepewne.
Na razie kozioł czuje się lepiej...cdn