Cieszymy się bardzo, że kolejny raz Mysikrólik wraz z wszystkimi zaangażowanymi w szczęśliwe zakończenie tej historii, mógł pomóc tak wspaniałemu zwierzęciu jakim jest Ryś. Po sukcesie w opiece nad Marysią, naszą pierwszą rysicą nie sądziliśmy, że tak szybko pojawią się następne. Do Horaja pieszczotliwie mówiliśmy „sierściuch”, ponieważ przysporzył nam i sąsiadom sporo nerwów swoim często nocnym nawoływaniem. Dużo się od Niego nauczyliśmy i na pewno zostanie w naszej pamięci na długo. Jak widać, nie trzeba być dużą organizacją gromadzącą wielkie pieniądze w ogólnopolskich kampaniach, aby pomagać tym drapieżnikom. Wystarczy pasja, wiedza, warunki, ogrom pracy, determinacji i wyrzeczeń. Nie ukrywamy przy tej okazji, że przydałby się teren i nowe boksy do rehabilitacji tych wspaniałych kotów. Bogaci w doświadczenie już wiemy, jakie powinny być. Czy wspomniane „duże organizacje” zechciałyby nam w tym pomóc??? Horaj! Niech las będzie z Tobą! Powodzenia!
www.polskiwilk.org.pl
www.vet-house.pl