Nasza ekipa czyściła ją prawie pięć godzin!
Lisiczka wpadła do beczki z lepikiem. Po wyciągnięciu przylepiła się dodatkowo do plandeki. Przyznam się, że sceptycznie podchodziłem do próby jej ratowania. Jednak determinacja i upór naszych lekarzy i wolontariuszy przyniosły niesamowite efekty.
To pierwszy taki przypadek w Mysikróliku. Dzięki niemu będę już wiedział, że warto próbować nawet w beznadziejnie wyglądających przypadkach.
Musicie wiedzieć, że jest bardzo cienka granica miedzy pomaganiem a znęcaniem się nad zwierzęciem. Nie jest łatwo balansować na tej granicy.
Dziękuję ekipie ratującej zwierzaka oraz osobom, które poświeciły kilka godzin na benedyktyńską prace czyszczenia pechowca. Lisiczka czuje się dobrze i niebawem odzyska wolność.
Pomóż nam ratować dzikie zwierzęta w potrzebie!